środa, 2 października 2013

Własnoręcznie przygotowane smakołyki? Oczywiście!

Własnoręczne przygotowanie smakołyków dla naszego pupila daje nam niezwykłą dla sklepów zoologicznych możliwość - sami możemy zdecydować, co znajdzie się w jedzeniu, które przygotujemy, oraz jak to zrobimy. Mamy wpływ na pożywność przekąski i na ominięcie szkodliwych składników i konserwantów używanych w produktach sklepowych. Może być również niejednokrotnie tańsze.

Jest to doskonały sposób na przygotowanie miłej niespodzianki dla naszego zwierzaka, mając na uwadze jego upodobania, alergie, czy to gdzie i kiedy dostanie swój przysmak. Na spacerowej wycieczce, czy podczas szkolenia lepiej sprawdzą się smakołyki suche, natomiast jeśli będziemy chcieli wyciszyć psiaka - przykładowo po intensywnym spacerze, czy podczas rodzinnego obiadu, lepiej sprawdzi się coś do żucia, czy wylizywania.

Wielu z Was na pewno pomyśli, że własnoręczne zrobienie smakołyków będzie zbyt czasochłonne, lub trudne, jednak nic bardziej mylnego!Oto kilka łatwych i przyjemnych przepisów, na które niedawno się natkneliśmy :

Mieszanka smaków

Zaglądając do lodówki, możemy sobie uświadomić, że ze znajdujących się w niej resztek można łatwo przygotować smaczną i zdrową przekąskę dla naszego czworonoga.
Będziemy potrzebowali kawałków mięsa, ziemniaki, warzywa (oprócz cebuli, która jest dla psów szkodliwa) czy owoce (poza rodzynkami i winogronami, które również szkodzą).

Kroimy produkty na cienkie plasterki, bądź nieduże kawałki i wkładamy do piekarnika przy 200 stopniach i pozostawiamy do całkowitego wysuszenia.


Orzechowo-jogurtowa pasta

Ten rodzaj smaków będzie idealny na gorące dni, lub jako wypełnienie zabawek konga nieocenionych przy wyciszaniu psa ( doskonałe w przypadku psów, które żebrają przy stole - przygotowanie zwierzakowi konga naładowanego pasztetem, czy naszą pastą pozwoli odwrócić jego uwagę od jedzących).

Tu potrzebne będzie masło orzechowe i jogurt naturalny lub waniliowy. W zależności ile pasty chcemy zrobić, musimy poeksperymentować z ilością obu składników tak by dały dość gęstą, gładką masę. Możemy ją włożyć do konga, albo do foremek na babeczki i całość umieszczamy w zamrażalniku do zastygnięcia.


Psie ciasteczka

Psy uwielbiają ciasteczka, a ludzie uwielbiają je robić! Dlaczego nie wykorzystać tego i zrobić naszemu psiakowi przyjemności? ;)

Będziemy potrzebowali 2,5 szklanki mąki, małą szczyptę soli, jedno jajko, odrobinę kostki rosołowej z kurczaka, lub wołową oraz pół szklanki ciepłej wody. Jeśli nie jesteśmy fanami naładowanych wzmacniaczami smakowymi kostek bulionowych, możemy z nich zrezygnować, a szklankę wody zastąpić szklanką letniego rosołu domowej roboty.
Jako dodatku możemy użyć kawałków żółtego sera, otrębów lub kawałków szynki.

Z mąki, bulionu i jajka wyrabiamy ciasto, dodajemy sól i wyrabiamy ciasto. Dodajemy otrębów, sera lub kawałków szynki. Ciasto możemy uformować w kostki, serduszka, lub jakikolwiek inny kształt, jaki tylko przyjdzie nam do głowy. Ciasteczka wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 350 stopni, najlepiej na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, i czekamy ok. 30min.

Tak przyrządzone przysmaki nie zawierają konserwantów, dlatego ważne jest ich właściwe przechowywanie. Zamknięte w pojemniku próżniowym w lodówce mogą leżeć ok. 2 tygodni, w zamrażalniku nawet do pół roku, jednak przed ich podaniem zwierzakowi powinniśmy odczekać 10-15 minut zanim się rozmrożą.


Małe co-nieco dla ptaków:

Wraz z nadchodzącą zimą można zastanowić się nad własnoręcznym wykonaniem kulek tłuszczowych i kolb dla żyjących na wolności ptaków.
W tym celu będziemy potrzebowali mieszanki ziaren słonecznika, pszenicy, prosa i jęczmienia, oraz orzechów, i wytopionego ze słoniny smalcu. Oprócz tych składników może się przydać plastikowa siatka, jednorazowe pałeczki do chińszczyzny, lub patyczki do szaszłyków (choć ze względu na ich niewielką grubość może się to okazać dość trudne) i trochę sznurka.

Mieszamy nasionka i smalec, kiedy tłuszcz będzie lekko miękki. Ręcznie formujemy z niego kulki, obklejamy wokół patyczków i wkładamy do zamrażalnika do zastygnięcia. Kulki władamy do siatki, którą można zawiązać sznurkiem na gałęzi, lub na wystającej żerdce z karmnika, a pałeczki nacinamy lekko na jednej z wystających końcówek i zahaczamy sznurek o ten rowek i gotowe!


To tylko kilka przykładowych przepisów. Istnieje też wiele propozycji domowych przysmaków dla gryzoni czy kotów. Równie dobrze można troszeczkę zmodyfikować przepisy by móc podać smaczne ciasteczka, czy suszone w piekarniku skrawki szczurkom, czy chomikom. Wszystko zależy od naszej wyobraźni i serca, jakie wkładamy w przygotowywanie posiłku naszym czworonożnym pociechom.
Smacznego!









poniedziałek, 3 czerwca 2013

Powtarzaj po mnie!

Pochodząca z Włoch Claudia Fugazza od dziecka była miłośniczką psów. Porzuciła swoją poprzednią karierę zawodową na rzecz studiowania ukochanej przez nią dziedziny. W trakcie swojej nauki natrafiła na prace Jozefa Topala dotyczące zdolności naśladowniczych psów, i ta metoda stała się jej pasją, jak i obiektem badań.

Trochę faktów – nie od dziś wiadomo, że wilki posiadają niezwykłe zdolności socjalizowania się. Od niedawna uważa się nawet, że pradawne wilki same wybrały życie u boku ludzi. Umożliwiły im to potrzeba bycia użytecznym oraz niezwykła zdolność adaptacji. Pod tym względem wilki są bliższe człowiekowi nawet od szympansa, którego nie interesuje współpraca z innymi osobnikami, ani działanie w imię dobra większości.
Psowate od początku potrafiły ze sobą współdziałać, czy to przy polowaniach, czy przy wspólnym wychowywaniu potomstwa. Kolejnym wspaniałym dowodem na to, jak silne i złożone są relacje stadne wilków, jest fakt, że pomimo hierarchicznego podziału zwierzęta te potrafią się ze sobą bawić. Aby zabawa mogła się odbywać osobniki wyższe rangą porzucają swoje stanowisko i zachowują się jak inni członkowie watahy. Stosują się również do zasad fair play – stosując się do ściśle określonych zasad w poszczególnych zabawach, a nawet wykazują zdziwienie w momencie, gdy któryś z osobników zachowa się inaczej.
Psy, choć utraciły życie na wolności, i bardzo długo uważano, że mają z wilkami niewiele wspólnego odziedziczyły po swoich przodkach zarówno instynkt stadny jak i niesamowitą zdolność porozumienia się z człowiekiem. Jako jedyne z udomowionych zwierząt pozyskały też zdolność spoglądania człowiekowi oczy, by móc mu coś przekazać, lub też podążania za jego wzrokiem. To z kolei otworzyło przed nimi całkiem nowe możliwości!

Z badań, do których w dużej mierze przyczyniła się Claudia Fugazza wynika, że zwierzęta posiadają nadzwyczajną zdolność uczenia się z samego patrzenia, a to stworzyło fundament, młodej jeszcze, metody uczenia poprzez naśladowanie.
Umiejętności społeczne psów pozwalają na szybkie wytłumaczenie im zasady działania tej zabawy, a ich zdolność do współpracy z człowiekiem czyni to jeszcze łatwiejszym. Najprościej mówiąc pokazujemy zwierzęciu jakąś czynność, po czym prosimy go, aby ją wykonał. W kilku krokach jesteśmy w stanie przekazać czworonogowi, o co nam chodzi, a stąd już tylko krok do nauczenia go setek niebywałych zachowań.
Na początek uczymy psa kilku prostych komend, jak siad , waruj , lub prosty obrót. Pies musi wykonywać daną czynność tylko na słowną komendę, bez użycia żadnej pomocy gestów, czy mowy ciała. Kiedy pies opanuje polecenia stajemy przed nim, wykonujemy np. siad, siadając w podobny sposób psa, a następnie wydajemy komendę ,,powtórz’’. Czekamy cierpliwie aż pies coś uczyni, a gdy wreszcie wykona to, co my, nagradzamy go.
Na początku to może zająć chwilę, ale nie należy się zrażać. Kiedy psiak powtórzy kilka naszych gestów (wystarczy kilka krótkich sesji) w końcu zrozumie czego od niego oczekujemy. Psy mają kłopot z generalizowaniem, co oznacza, że pies może zrozumieć, iż nasza komenda jest po prostu nowym słowem na ,,siad’’. Dlatego za każdym razem powinniśmy wykonać inną czynność.
Z początku może to trochę zająć, ale nie zrażajmy się. Kiedy nasz pupil zrozumie koncept, stanie przed nami milion nowych możliwości. Będziemy mogli poprosić psa o włączenie światła, o dotknięcie czegoś łapą, o wskoczenie na ławkę, czy nauczenie go nowej zabawy. Wszystko bez użycia przemocy, a dodatkowo będziemy mieli szansę zbliżyć się do naszego pupila i lepiej zrozumieć jego świat.



Więcej można dowiedzieć się ze strony klik. Znajduje się tam także wideo ukazujące Claudię pracującą ze swoją suczką wilczaka Idie. Ze względu na trudny charakter tej rasy, ich więź i postępy sprawiają ogromne wrażenie!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Nowa odsłona naszej strony.

W połączeniu z naszą stroną powstał blog poświęcony animaloterapii. Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z technikami pracy ze zwierzętami, oraz metodami szkolenia ich do współpracy z ludźmi.

poniedziałek, 18 marca 2013

Psie przedszkole

Jak stworzyć ,,Superpsa’’?
Wczesna stymulacja neurologiczna i socjalizacja.
Założeniami wczesnej stymulacji sensorycznej było wpłynięcie na wytrzymałość psychiczną psa. W pierwszych programach wojskowych wystawiano szczenięta na działanie intensywnych bodźców, jak zmiany temperatury, położenia względem ziemi, czy głośne dźwięki by wychować tak zwanego ,,superpsa’’ odpornego na stres i aktywnie radzącego sobie w nowych sytuacjach. Plan wydawał się dobry, jednak intensywność bodźców, jakim były poddawane psie oseski była zdecydowanie za duża. Psy, które zniosły taką stymulację, w późniejszym życiu faktycznie okazywały się odporniejsze, niestety większość z tych, które sobie nie poradziły cierpiała potem na intensywne stany lękowe.
Można by powiedzieć, że metoda ta dla psów najzdrowsza nie jest.
Jednak postęp badań wykazał, że stymulacja jest w istocie bardzo ważna zwłaszcza w pierwszych miesiącach życia szczeniaka. Powinna jednak być dostosowana do wieku psiaka i zdecydowanie nie tak inwazyjna.

Każdy dobry hodowca powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nawet w domowej hodowli szczenięta są mocno odizolowane od bodźców, jakie będą spotykać w późniejszym życiu. Przyznacie, że życie w mieście, pełnym hałasów, ludzi i pędzących po ulicach samochodów do najłatwiejszych nie należy. Tym czasem psiak spędzający swoje pierwsze tygodnie życia w kojcu, w ciepłym i cichym mieszkaniu nie ma pojęcia, co go czeka na zewnątrz.
W zderzeniu z tym argumentem nie trudno przypuszczać, że pierwsze wyjście z domu będzie wiązało się z ogromnym stresem. Może więc warto maluchy na to przygotować?

Natknęłam się niedawno na całkiem przyjemny, i nie obciążający szczeniaka, zestaw ćwiczeń, który może zdecydowanie zwiększyć jego odporność na stres i pomóc mu w zdobyciu pewności siebie. Takie ćwiczenia powinno się wykonywać u szczeniąt nie dłużej niż 3-5 min dziennie między 3 a 16 dniem życia, kiedy to rozwój układu nerwowego szczeniaka jest najintensywniejszy. Powinno się pracować z każdym szczeniakiem z osobna, by osiągnąć optymalny efekt i uniknąć odwrotnej reakcji, jaką mogłaby być nadmierna lękliwość.

Ćwiczenie pierwsze : polega na prostym przytrzymaniu pieska w pozycji głową w dół. W tym celu ujmujemy szczenię w dłoniach i ustawiamy je w pozycji, w której zadek będzie wyżej niż główka i przytrzymujemy tak, przez kilka sekund, nie więcej!

Ćwiczenie drugie: tym razem ujmujemy malucha w dłoniach i układamy go na grzbiecie, brzuszkiem do góry. To pozycja dość nie komfortowa, więc również nie przeciągamy jej dłużej niż kilka sekund.

Ćwiczenie trzecie : za pomocą patyczka do uszu dotykamy szczeniaka między paluszkami, paluszkami po spodniej stronie łapek, można je wykonywać, kiedy maluch leży na grzbiecie, lub by uniknąć powtarzania tej pozycji, kiedy trzymamy go w dłoni w normalnej pozycji.

Ćwiczenie czwarte : stymulacja termiczna. Do tego ćwiczenia potrzebny będzie mokry ręcznik, najlepiej przytrzymany przez chwilę w lodówce. Układamy na nim pieska i pozwalamy mu się po nim poruszać. Taka stymulacja nie powinna trwać dłużej niż 10 sekund.

To tylko kilka przydatnych pomysłów zaczerpniętych ze strony http://demi.zwierzetaludziom.pl/ .

U psów, które zostały poddane wczesnej stymulacji zauważono większą odporność na stres, szybsze przystosowywanie się do nowych warunków, większą towarzyskość i lepsze radzenie sobie w trudnych sytuacjach. Ponad to wykazują większą pewność siebie w kontaktach z psami, które nie odbyły tego rodzaju treningu.

Niestety jest to tylko pierwszy krok w stworzeniu zdrowego, zrównoważonego i zdolnego do przetrwania w naszych czasach psa. Badania udowodniły, że psy, których socjalizacja nie była kontynuowana w pierwszych miesiącach życia wykazywały swego rodzaju regres. To powinno uświadomić nam jak ważny jest proces przygotowania szczeniaka do dorosłego życia.

W tym celu popularną metodą jest zasada ,,złotej 12’’ opracowana przez Margareth Hughes. Do nowego właściciela należy obowiązek zapoznania psa z :
1. co najmniej 12 różnymi powierzchniami: trawa, beton, śliska podłoga....
2.zabawą minimum 12 różnymi przedmiotami: gryzaki, piłki, piszczące zabawki...
3. co najmniej 12 różnymi miejscami: las, łąkę, parking samochodowy...
4. co najmniej 12 różnymi odgłosami: płaczące dzieci, odkurzacz, dźwięki samochodów...
5.zabawą z co najmniej 12 różnymi osobami: dzieci, osoby starsze, osoby poruszające się o lasce...
6. co najmniej 12 szybko poruszającymi się przedmiotami: samochód, motor, rolki…
7. co najmniej 12 różnym wyzwaniami: wejście do metra, pokonywanie niskich przeszkód (np. agility), zejście ze schodów...
8. dotykaniem przynajmniej w 12 różnych miejscach przez właściciela i rodzinę: głaskanie za uszami, wkładanie ręki do pyska, dotykanie nosa...
9.jedzeniem z co najmniej 12 różnych pojemników: miski plastikowe i blaszane, z ręki, kongi
10.zabawa z co najmniej 12 różnymi psami: szczeniakami i dorosłymi, dużymi i małymi, psami i sukami...
11.zostaniem przynajmniej 12 razy samemu z dala od rodziny i opiekunów, przez około 4-45 minut (stopniowo wydłużamy czas)
12.oraz zostać przynajmniej 12 razy przewiezionym samochodem lub innymi środkiem komunikacji.

Takie przygotowanie psiaka powinno zapewnić mu dobry start i doskonałą podstawę do radzenia sobie w ,,ludzkim’’ życiu. Należy tylko pamiętać, aby każde nowe doświadczenie było dla psiego malucha przyjemne, i wiązało się z zabawą, albo smakołykiem, by pierwsze szkolenie nie odniosło negatywnego skutku.

wtorek, 5 marca 2013

Wiosenna aktualizacja

Jako, że słońce coraz częściej się do nas uśmiecha, by zwiększyć optymizm po szarej zimie, pojawia się wiosenna aktualizacja strony. :) Mamy nadzieję, że spodoba się naszym czytelnikom.

wtorek, 26 lutego 2013

Obedience - perfekcyjne partnerstwo.

OB to prężnie rozwijająca się dyscyplina sportowa dla psów towarzyszących. Jej celem jest osiągnięcie posłuszeństwa i pełnej entuzjazmu ze strony psa współpracy przy wykonywaniu rozmaitych czynności, takich jak: zmienianie pozycji przy nodze, skakanie przez przeszkody, pokonywanie tuneli i wiele innych.

To, co naprawdę ważne jest w OB, to kontakt wzrokowy psa z właścicielem (co może być trudne ze względu na znaczenie spojrzenia w oczy w psim języku), dokładne wykonywanie poleceń przy minimalnym wykorzystaniu gestów czy komend i zapał czworonoga!
Pies musi wykazywać ogromną radość z wykonywania poleceń. Co więcej musi wykonywać je szybko, energicznie, i bezbłędnie. Nastawienie człowieka również jest nie bez znaczenia. Przewodnik musi być opanowany i mimo szybkości wykonywania czynności doskonale świadomy sygnałów, które daje swojemu towarzyszowi. Wiele błędów w trakcie konkursu pochodzi bowiem od człowieka, i od nieprecyzyjnych sygnałów, lub nieświadomie wydawanych, sprzecznych poleceń. Dlatego tak ważna jest precyzja i brak wahania. Pies musi otrzymywać konkretne, jasne znaki, by w pośpiechu, który jest wymagany w tej dyscyplinie, uniknąć zamieszania.

Są cztery klasy zawodów obedience – 0 dla początkujących, 1 i 2 dla średnio i bardziej zaawansowanych oraz 3 wagi międzynarodowej. Osiągnięcie klasy 3 daje możliwość brania udziału w mistrzostwach świata.
W dyscyplinie tej urzeka niesamowite porozumienie psa z właścicielem, ale i entuzjazm czworonoga, z jakim wykonuje prace. Jest to nie łatwe, gdyż w czasie konkursu można stosować jedynie pochwały głosowe, i to w niewielkim stopniu. Dla psów może to wiązać się z utratą zapału i motywacji z każdą sekundą. Ale dla tych, którzy uwierzą w swojego człowieka prawdziwa nagroda czeka po ukończeniu pokazu.

Ten tak pożądany entuzjazm chyba nie sposób osiągnąć inaczej niż za pomocą pozytywnych metod szkolenia. By zwierzę chciało wykonywać polecenia szybko i chętnie, nie mogą one mu się kojarzyć w żaden sposób negatywnie. A obietnica nagrody musi być naprawdę silna. Na tyle by skłonić psa do radosnego pokonywania trudności przez cały czas trwania konkursu. Ale czy tylko sportowcy mogą zajmować się tą dyscypliną? Nie! Szkolenie choćby z podstawowego, zerowego poziomu jest polecane wszystkim właścicielom czworonogów. Jest to doskonały sposób na pogłębienie więzi psa z człowiekiem, zwiększenie posłuszeństwa i nauka bardzo praktycznych sztuczek, które nie tylko pomogą uniknąć niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą życie w mieście, ale i poprawi naszą komunikację z zwierzakiem oraz jego zachowanie nacodzień.

Nauka chodzenia przy nodze przy ignorowaniu wszelkich rozpraszających bodźców, czy bezwzględne przybiegnięcie do właściciela mogą uratować przed zaginięciem, czy wpadnięciem pod samochód. A umiejętność wykonywania kilku prostych sztuczek pomoże zachować dyscyplinę w domu i ograniczyć kradzieże jedzenia, czy niszczenie mebli. To naprawdę praktyczne, a szkolenie metodami pozytywnego wzmacniania mogą być wspaniałą zabawą zarówno dla psa jak i jego pana.

piątek, 15 lutego 2013

Zrozumienie, a porozumienie.

Dzisiejszy poranek upłynął mi pod znakiem porozumienia. Bo właściwe z niezrozumienia wynikają wszystkie problemy na lini człowiek - zwierzę. Jako istoty świadome i zdolne do nauki, jesteśmy wyjątkowo uparci w tej kwesti, żeby oceniać zwierzęta według naszej, ludzkiej miary. A wystarczyło by tylko przyjąć do świadomości fakt, że mimo iż żyjemy w tym samym świecie, to zupełnie inaczej go postrzegamy. Najlepszym przykładem jest porównanie mężczyzn i kobiet. Należymy do tego samego gatunku, a jednak pomimo tych samych kluczowych potrzeb, jakim są jedzenie, spanie, czy chęć przedłużenia gatunku, to kobiety mają zupełnie odmienne wymagania niż mężczyźni bo są poprostu trochę inaczej skonstruowane.

Podobnie jest ze zwierzętami. Wszystkie dysponują uniwersalnym zestawem potrzeb i pragnień, ale to jak postrzegają rzeczywistość zależy głównie od narzędzi, w jakie wyposażyła je natura. Pokaż mi zestaw narzędzi, jakimi dysponujesz, a powiem ci jak widzisz świat.

Tymi narzędziami są zmysły. Dla wszystkich takie same : wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Dlaczego więc każdy gatunek jest inny?

Badając naturę konia uczymy się, że jest zwierzęciem uciekającym, żyjącym na otwartych przestrzeniach, dlatego do jego przetrwania najbardziej istotne są wzrok, słuch i w pewnej mierze węch. By zrozumieć, dlaczego konie robią się nerwowe w wietrzne dni, lub płoszą się pozornie bez powodu powinniśmy przyjrzeć się ich oczom. Końskie oko jest położone z boku głowy i nie ma możliwości akomodacji za pomocą dostrajania ostrości obrazu. Zwierzęta te widzą mało ostro i do tego mają dwa ślepe punkty tuż za zadem i tuż przed głową. Dla człowieka, którego podstawowym receptorem jest wzrok, wydaje się nieprawdopodobne funkcjonowanie z takim postrzeganiem. Ale dzięki niemu konie są w stanie dostrzec niewielki nawet ruch liścia w trawie, kilkadziesiąt metrów przed sobą. Konie są jak wielka sonda, rejestrująca każdy ruch i każdy szelest w swoim otoczeniu. Jest to niezawodny system wczesnego ostrzegania. Nie ważne, że my wiemy o liściu, i wiemy, iż jest on kompletnie nieszkodliwy. Koń jako urodzony sprinter nie ma czasu zastanowić się nad tym, czy liść mu zagraża, podczas gdy ułamek sekundy może decydować o jego życiu. Dlatego te zwierzęta najpierw uciekają, wystrzeliwując jak z procy, a dopiero potem zatrzymują się żeby się obejrzeć.
Podobnie jest z resztą ze słuchem. Dzięki ruchomym uszom konie są w stanie słuchać jednocześnie tego, co się dzieje z przodu, jak i za nimi. Na dźwięk nowy, lub podejrzany reagują zwykłą dla siebie ucieczką. Wyobraźcie więc sobie, co konie czują przy silnym wietrze, kiedy wszystko się rusza i do tego wydaje niepokojące szmery – ciężko zdecydować przed czym i w którą stronę uciekać prawda?

I tu pojawia się miejsce na nasze niezrozumienie. Koń dostrzega jakiś podejrzany ruch, ucieka bo tak nakazuje mu instynkt, a my wyciągamy bata. Tym samym utrwalamy w nim mechanizm. Koń mówi ,,boję się, że stanie mi się krzywda'', a my zadajemy mu ból chcąc go ukarać za nieposłuszeństwo. Co wtedy myśli? ,,Wiedziałem, że spotka mnie coś złego. Następnym razem muszę się lepiej przygotować''.

Podobnie dzieje się w przypadku psów. Ludzie na siłę starają się je uczłowieczać. Traktujemy nasze pociechy, jak nas samych, tylko chodzących na czterech nogach. Nic dziwnego więc, że skoro dla ludzi podstawowym mechanizmem komunikacji są słowa, tak samo staramy się rozmawiać z psami. Jak często zdarza się nam mówić do zwierząt? Jak często stoisz i błagasz psa żeby przyszedł, podczas gdy on w najlepsze gania po domu z twoim kapciem? Jak często krzyczysz żeby zszedł z kanapy, kiedy on zupełnie nic sobie z tego nie robi?

Już to powinno nam dać do myślenia, że nie tędy droga. Psy podobnie jak konie nie rozumieją słów. Mogą się nauczyć znaczenia poszczególnych komend, ale nadużywane, lub wypowiadane bez użycia odpowiedniej energii (nie mówię tu o wypowiadaniu słów z energią niczym cherleaderka, ale używaniu odpowiedniego stanu umysłu) szybko przestaną na nie reagować.

Spójrzmy na naszego czworonoga jak na psa. Natura wyposażyła go w doskonały węch, dobry wzrok i słuch. I tak pies najpierw będzie odbierał otoczenie za pomocą zapachu, potem ewentualnie się przyjrzy, a na końcu zastanowi się nad dźwiękiem.
A co my robimy, kiedy witamy się z psem? Najpierw wołamy, często piskliwym, przypominającym psie skomlenie głosikiem ,,Jaki słodki piesio!’’ i rzucamy się do niego żeby go pogłaskać. Już w ciągu tych kilku sekund dajemy psu szereg błędnych sygnałów, po których najpewniej uzna, że nie dość, że nie umiemy się zachować, to jeszcze oddajemy mu przywództwo. Jak to możliwe?
Pierwszym błędem jest głos, który kojarzy się zwierzęciu z poddańczym skomleniem lub oznaką słabości. Drugim jest złamanie zasad dobrego wychowania w stadzie, i podbiegnięcie, żeby psa pogłaskać – psi savoir vivre wymaga by najpierw dać się obwąchać. Do tego najczęściej dochodzi sposób podejścia. Psy podchodzą przodem do siebie tylko w wyjątkowych sytuacjach oznaczających najczęściej wyzwanie. No i sam fakt, że podchodzimy jako pierwsi, na koniec przypieczętowuje nasze stanowisko. W stadzie, przywódca sam nigdy nie podchodzi do członków stada, to oni przychodzą do niego. Dorzućmy jeszcze do tego naszą rozchwiany stan emocjonalny, podczas którego zachwycamy się psiakiem i już kłótnia gotowa. Normalną reakcją psa na takie zachowanie było by ostrzegawcze ugryzienie mające przyprowadzić delikwenta do porządku, co ludzie z resztą odbierają często jako zaproszenie do zabawy.

Z doświadczenia wiem, że energia to potężne narzędzie w świecie zwierząt. Nie tylko jest uniwersalnym sposobem przekazywania informacji, który rozumie każdy gatunek, ale i skutecznym. Nie raz mogłam się przekonać, że wystarczy spojrzenie! Spojrzenie na futro, zalegające na kanapie wbrew zasadom, by stwierdziła, że lepiej sobie poszukać innego miejsca. Nie trzeba wcale krzyczeć. Można użyć nic nieznaczącego słowa np. Bazinga! i pies zejdzie z kanapy o ile użyjemy odpowiedniego nastawienia, mówiącego, że to nasza kanapa i że obejmujemy ją w posiadanie (osobiście nie polecam tego sposobu, kiedy usłyszysz wychodzące z twych ust ,,Bazinga!'' najpewniej zachce ci się śmiać, twoja energia gwałtownie się zmieni i zwierzak czując to weźmie cię za niezrównoważonego psychicznie... ;p)


To jest dla nas trudne, zmienić sposób postrzegania zwierząt. Dla nas Puszek jest Puszkiem, który uwielbia szczekać, kocha swoją piłeczkę i ... po wymienieniu iluś tam cech jest psem. A to właśnie PSEM jest przede wszystkim, i jako psa powinniśmy go postrzegać. Kiedy już to zrozumiemy i nauczymy się patrzeć na świat nosem, potem oczami zrozumiemy, czemu do tej pory w naszym związku nie najlepiej się układało.