sobota, 28 kwietnia 2012
Problem z komentarzami.
Udało się naprawić problem z dodawaniem komentarzy :) Dziekuję za powiadomienie i zapraszam do pisania.
Felieton : Kocia rzecz o kartonowym pudełku.
Miau? Coś ty kotku miał?
Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta jest miseczka, a jeszcze bym chciał...
Kto nie zna tego wierszyka? Znają go chyba wszyscy. I tak, jak pamiętają o czym marzył kotek, tak też błędnie mogli by pomyśleć, że ów białe mleczko jest istotą kociego szczęścia.
Niestety, jako posiadaczka kota i jako istotka zainteresowana zwierzęcym zdrowiem wiem, że laktoza zawarta w tym właśnie mleczku bardzo często jest nie tolerowana przez koci organizm i bardziej szkodzi niż cieszy...
Jednakże moja kocia towarzyszka co dzień uświadamia mi, że istotą kociego szczęścia są najczęściej przedmioty błache i dla nas, ludzi, z goła niepozorne.
No bo czegóż można spodziewać się po zwykłym, kartonowym pudełku po butach?
Dla człowieka, po wyjęciu zawartości takie pudełeczko staje się mało interesującym, raczej bezużytecznym klamotem, nadającym się do wyrzucenia, lub ewentualnie, u co bardziej kreatywnych osobników - do przetrzymywania w nim butów dla lepszego ładu w szafce.
Jednak dla kota...
Tu sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Co dziennie obserwuję z zaciekawieniem moją kotkę, jak sobie z takim pudełkiem poczyna i zachodzę w głowę skąd u niej taki pociąg do tego, mogłoby się zdawać, śmiecia.
Moje zainteresowanie tą sprawą osiągnęło apogeum, gdy dotarł do mnie fakt, iż moja szybko rosnąca kota ledwo się w tym pudełeczku mieści, a jednak karton w żaden sposób nie stracił na wartości - a mogłabym nawet rzec, że pociąga ją nawet bardziej niż wtedy, gdy leżąc w nim miała spory zapas miejsca na ewentualną zmianę pozycji.
Co więcej - cokolwiek włożone do tego pudełka staje się natychmiast obiektem kociego zainteresowania i albo jest z tego pudełka wyrzucane na zewnątrz, albo jest na przemian wyjmowane i wkładane spowrotem w ramach jakiejś niezrozumiałej dla mnie kociej zabawy.
Zapytuję więc moje futerko - o co chodzi?
Czy to dźwięk jaki wydaje papierowa masa?
Czy to zapach kartonu jest tak pociągający?
Czy niewygoda związana z zbyt małym rozmiarem pudełka?
(może kota ma skłonności masochistyczne?)
Czy może smak? - przychodzi mi na myśl patrząc jak kicia obgryza kanty z wyrazem błogości na pyszczku.
Pytam, a moja mała patrząc na mnie z powagą odpowiada: Miau
Nagle wszystko staje się dziecinnie proste i zrozumiałe.
Nie ma właściwego powodu.
Sam brak powodu mógłby być w zasadzie wystarczającym powodem...
Sama prostota tego przeklętego pudełka jest istotą jego świetności.
Jego i całej masy rzeczy, które są tak uwielbiane przez koty - papierowe chusteczki, kolorowe piórka, skrawki materiału, zakrętki od długopisów czy choćby najzwyklejsze sznurki.
Kto ma kota dobrze wie, że ta istota potrafi znaleźć coś fascynującego niemal w każdym przedmiocie :
np.
-kiedy bada szybkość spadania, z uwagą strącając kolejne, coraz to większe przedmioty ze stołu, półki czy parapetu.
-w szparze pod drzwiami, kiedy to godzinami potrafi leżeć i ze skupieniem wkładać do szczeliny łapkę, badając co się kryje za drzwiami.
-w kwiatkach, kiedy pilnie uczy się przesadzać roślinki, zmieniając ich miejsce na parapecie lub wyciągając z nich ziemię i układając obok doniczki.
-w zakrętce od długopisu, która popychana, z mniejszą lub większą siłą po parkiecie, sunie do przodu niczym pocisk z fascynującym dźwiękiem.
-w papierowej torbie, do której wejdzie i sprawdzi jej zawartość, nawet jeśli to wydaje się fizycznie nie możliwe.
- w wodzie, kiedy to siedząc godzinami bada z naukową skurpulatnością przepływ cieczy w kranie działającym na dotyk (nie bacząc na milionowe rachunki przychodzące pod koniec miesiąca - przecież nie będzie w imię nauki liczyć pieniędzy!)
A idealnym podsumowaniem mojej tezy będzie fakt, iż nawet najbardziej rozbrykana kota, choćby została przyłapana na ciężkim psoceniu i rozrabianiu, złapana i włożona do takiego pudełka niemal odrazu zasypia, czy też bawi się dalej, grzecznie, nie wychodząc już z pudełka np. łapiąc swój własny ogonek...
Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta jest miseczka, a jeszcze bym chciał...
Kto nie zna tego wierszyka? Znają go chyba wszyscy. I tak, jak pamiętają o czym marzył kotek, tak też błędnie mogli by pomyśleć, że ów białe mleczko jest istotą kociego szczęścia.
Niestety, jako posiadaczka kota i jako istotka zainteresowana zwierzęcym zdrowiem wiem, że laktoza zawarta w tym właśnie mleczku bardzo często jest nie tolerowana przez koci organizm i bardziej szkodzi niż cieszy...
Jednakże moja kocia towarzyszka co dzień uświadamia mi, że istotą kociego szczęścia są najczęściej przedmioty błache i dla nas, ludzi, z goła niepozorne.
No bo czegóż można spodziewać się po zwykłym, kartonowym pudełku po butach?
Dla człowieka, po wyjęciu zawartości takie pudełeczko staje się mało interesującym, raczej bezużytecznym klamotem, nadającym się do wyrzucenia, lub ewentualnie, u co bardziej kreatywnych osobników - do przetrzymywania w nim butów dla lepszego ładu w szafce.
Jednak dla kota...
Tu sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Co dziennie obserwuję z zaciekawieniem moją kotkę, jak sobie z takim pudełkiem poczyna i zachodzę w głowę skąd u niej taki pociąg do tego, mogłoby się zdawać, śmiecia.
Moje zainteresowanie tą sprawą osiągnęło apogeum, gdy dotarł do mnie fakt, iż moja szybko rosnąca kota ledwo się w tym pudełeczku mieści, a jednak karton w żaden sposób nie stracił na wartości - a mogłabym nawet rzec, że pociąga ją nawet bardziej niż wtedy, gdy leżąc w nim miała spory zapas miejsca na ewentualną zmianę pozycji.
Co więcej - cokolwiek włożone do tego pudełka staje się natychmiast obiektem kociego zainteresowania i albo jest z tego pudełka wyrzucane na zewnątrz, albo jest na przemian wyjmowane i wkładane spowrotem w ramach jakiejś niezrozumiałej dla mnie kociej zabawy.
Zapytuję więc moje futerko - o co chodzi?
Czy to dźwięk jaki wydaje papierowa masa?
Czy to zapach kartonu jest tak pociągający?
Czy niewygoda związana z zbyt małym rozmiarem pudełka?
(może kota ma skłonności masochistyczne?)
Czy może smak? - przychodzi mi na myśl patrząc jak kicia obgryza kanty z wyrazem błogości na pyszczku.
Pytam, a moja mała patrząc na mnie z powagą odpowiada: Miau
Nagle wszystko staje się dziecinnie proste i zrozumiałe.
Nie ma właściwego powodu.
Sam brak powodu mógłby być w zasadzie wystarczającym powodem...
Sama prostota tego przeklętego pudełka jest istotą jego świetności.
Jego i całej masy rzeczy, które są tak uwielbiane przez koty - papierowe chusteczki, kolorowe piórka, skrawki materiału, zakrętki od długopisów czy choćby najzwyklejsze sznurki.
Kto ma kota dobrze wie, że ta istota potrafi znaleźć coś fascynującego niemal w każdym przedmiocie :
np.
-kiedy bada szybkość spadania, z uwagą strącając kolejne, coraz to większe przedmioty ze stołu, półki czy parapetu.
-w szparze pod drzwiami, kiedy to godzinami potrafi leżeć i ze skupieniem wkładać do szczeliny łapkę, badając co się kryje za drzwiami.
-w kwiatkach, kiedy pilnie uczy się przesadzać roślinki, zmieniając ich miejsce na parapecie lub wyciągając z nich ziemię i układając obok doniczki.
-w zakrętce od długopisu, która popychana, z mniejszą lub większą siłą po parkiecie, sunie do przodu niczym pocisk z fascynującym dźwiękiem.
-w papierowej torbie, do której wejdzie i sprawdzi jej zawartość, nawet jeśli to wydaje się fizycznie nie możliwe.
- w wodzie, kiedy to siedząc godzinami bada z naukową skurpulatnością przepływ cieczy w kranie działającym na dotyk (nie bacząc na milionowe rachunki przychodzące pod koniec miesiąca - przecież nie będzie w imię nauki liczyć pieniędzy!)
A idealnym podsumowaniem mojej tezy będzie fakt, iż nawet najbardziej rozbrykana kota, choćby została przyłapana na ciężkim psoceniu i rozrabianiu, złapana i włożona do takiego pudełka niemal odrazu zasypia, czy też bawi się dalej, grzecznie, nie wychodząc już z pudełka np. łapiąc swój własny ogonek...
niedziela, 22 kwietnia 2012
Wizyta u groomera - futerkowy dramat.
Ostatnimi czasy coraz więcej słychać w naszym kraju o psich salonach piękności. Bo kto by nie chciał, żeby jego pupil wyglądał pięknie? Wysyp salonów groomerskich i wcale nie takie straszne ceny coraz częściej zachęcają nas do zadbania o naszego zwierzaka w profesjonalny sposób.
Czym jest grooming?
Większości z nas termin ten kojarzy się ze strzyżeniem i kąpaniem psów. Jest w tym dużo racji, choć grooming obejmuje znacznie szerszą gamę zabiegów pielęgnacyjnych nie tylko dla psów. Mieści się w nim kąpanie, strzyżenie, trymowanie, ale i również dbanie o pazury, czystość uszu czy oczu. Dotyczy to wszelkiego rodzaju zwierząt domowych, psów, kotów, królików a nawet koni.
Zawód groomera wymaga specjalnych umiejętności :
Przedewszystkim opanowania i spokoju. Zwierzęta nie zawsze cierpliwie stoją, bywa, że są przerażone lub nawet agresywne. Stąd potrzebna jest spora wiedza z behawiorystyki zwierząt (behave – zachowywać się), a oprócz tego spory talent manualny. Strzyżenie wiercącego się zwierzaka nie jest łatwe!
Przygotowanie!
Dlatego ważne jest, by odpowiednio przygotować naszego pupila do takiej wizyty. Naszym zadaniem jako właścicieli jest nie tylko dostarczenie zwierzaka do salonu, ale i nauczenie go właściwego zachowania na stole. To znacznie ułatwi pracę groomerowi i zmniejszy ryzyko skaleczeń podczas strzyżenia.
Nawet jeśli nasz pupil nie jest mistrzem, nie uczestniczy w wystawach, a strzyżenie jego sierści ma jedynie kosmetyczny charakter powinien być on przygotowany na taką ,,przygodę’’.
Dobrze jest, o ile mamy taką możliwość i jeśli pozwalają na to gabaryty zwierzęcia oswoić pupila ze stołem. Powinniśmy nauczyć go spokojnego stania na takiej platformie.
Drugim krokiem będzie oswojenie go z dźwiękami, jakie mogą wydawać urządzenia służące do strzyżenia. Dobrym pomysłem jest oswojenie zwierzaka z dźwiękiem elektrycznej maszynki (może do tego posłużyć zwykła maszynka do golenia) i suszarki do włosów.
Kolejnym krokiem byłoby odwiedzenie salonu, na razie bez strzyżenia. W dobrych salonach groomerskich, które mają na uwadze nie tylko zarobek, ale i dobre samopoczucie zwierzęcia powinna być możliwość próbnego przyprowadzenia psa czy kota. W trakcie takiej wizyty stawiamy pupila na stole, pozwalamy groomerowi go dotykać, ustawiać tak jak miałoby to miejsce w czasie strzyżenia i nagradzać zwierzę za właściwe zachowanie. Przy kolejnej wizycie, gdy pozostawimy futrzaka w rękach specjalisty nie będzie to dla niego takim zaskoczeniem i zdecydowanie zmniejszy stres.
Należy pamiętać o środkach ostrożności. Nawet jeśli na co dzień nasz pupil zachowuje się nienagannie, dobrze jest podczas pierwszej wizyty obserwować jego zachowanie i w razie takiej konieczności zaopatrzyć się w kaganiec – który będzie ochroną dla fryzjera. Nawet najbardziej ułożone zwierzęta w stresujących sytuacjach stają się nieprzewidywalne.
Jeśli już przygotujemy siebie i zwierzaka nic nie stoi na przeszkodzie :) Niech wasi czworonożni będą piękni!
piątek, 20 kwietnia 2012
Do serca przytul psa, weź na kolana kota...
Wielu z nas marzy o własnym pupilu, a równie wielu ma pod swoim dachem psa, kota, lub jakieś inne futerko. Ale co o nich tak naprawdę wiemy? Żyją z nami, śpią w naszym łóżku, umilają nam czas. Tylko czy są z nami szczęśliwe? Często spotykam się z różnymi opiniami. Jedni twierdzą, że ich pupil jest najszczęśliwszym zwierzakiem na świecie. Jak to? - mówią - Ma najlepsze jedzenie, najładniejsze miseczki, diamentową obróżkę i śpi z panią w łóżku. Do tego wszędzie podróżuje w pięknej torbie w kwiatki. Tylko czy to jest to, czego nasz pupil naprawdę od nas oczekuje? No ale przecież inne zwierzęta mają o wiele gorzej. Są bite, mieszkają na dworze czy żyją na uwięzi... Racja. Niektórzy ludzie nie mają za grosz współczucia, i traktują zwierzęta jak nic nie czujące pluszowe zabawki, które jak się znudzą lądują na ulicy, lub przytrafia im się coś jeszcze straszniejszego. Wszyscy o tym wiedzą, i często o tym słyszymy. Jednak z jakichś powodów nikt nie mówi o ludziach, którzy kochając swoje zwierzątka ,,za bardzo'' czynią im jeszcze gorszą krzywdę. Jako osoba, która zna się na behawiorystyce zwierząt muszę z przykrością stwierdzić, że mamy w Polsce zastraszającą ilość psów niezrównoważonych i krzywdzonych psychicznie każdego dnia. Wystarczy wyjść na ulicę żeby zauważyć jak, kto traktuje swojego psa. Niestety większość ludzi postrzega swojego czworonożnego przyjaciela jako ,,zwierzęce'' dziecko, którego nigdy nie miało. Co rusz widzę pieski w ubrankach, w kolorowych smyczach i obróżkach, które ciągną swoich właścicieli z obłędem w oczach, uciekają od nich czując choćby cień wolności, lub mają problemy z agresją czy lękiem. Są pełne obsesji i nerwic. Co dzień wyprowadzając moją sunię widzę jakąś kobietę z irytacją wykrzykującą imię swojej pupilki, która ani myśli do niej podejść całkowicie zaabsorbowana obwąchiwaniem czegoś w trawie. Właścicielka zapytana o powód swojej niedołężności mamrocze coś ze zdenerwowaniem, że ona poprostu jest taka żywa i lubi biegać... Z żalem patrzę na znajomą sunię, jednak wiem, że jaka kolwiek próba wytłumaczenia kobiecie jej zachowania jest bezcelowa. Ludzie zwyczajnie nie potrafią zerwać z postrzeganiem zwierząt w sposób zapewniający spełnienie ich potrzeb emocjonalnych. Tylko ja pytam, jakim kosztem? Ze smutkiem stwierdzam, że nic nie wiemy o naszych pupilach i ich potrzebach. Nie rozumiemy, że oprócz miłości i pieszczot zwierzęta potrzebują dyscypliny i codziennych wyzwań żeby móc żyć w równowadze. Inaczej szybko się nudzą, rośnie w nich frustracja, a wtedy początek mają właśnie kłopoty - pupile zaczynają niszczyć mieszkanie, okazywać agresję czy pojawiają się oznaki obsesji lub przeróżnych manii. Kupujemy, lub sprowadzamy do domu zwierzaka bo chcemy żeby ktoś towarzyszył nam w życiu codziennym, spędzał z nami czas i służył nam swoim ciepłem w chwilach słabości. Zapominamy tylko, że przed tym powinniśmy zdać sobie sprawę z potrzeb takiego zwierzaka. Przytoczę inny przykład : Znam dwie starsze panie, które adoptowały ze schroniska przemiłą suczkę, jednak co dzień widzę je na spacerach z nietęgimi minami. Pytam co się dzieje. Jak się okazuje sunia zaczyna sprawiać coraz więcej problemów. Ciągnie zbyt mocno na smyczy, tak że ledwo są w stanie ją wyprowadzać, w domu niszczy meble i inne przedmioty... A ostatnio nawet zaczęła okazywać agresję w stosunku do właścicielek. Zmartwiona chcę pomóc kobietom. Proponuję kilka prostych rozwiązań, które mogą przynieść efekty już po kilku dniach. Obie panie patrzą na mnie zmieszane. - Ale ja nie chcę urazić jej uczuć... - mówi pierwsza - Jest ze schroniska, dlatego chcę żeby była szczęśliwa... Nie potrafi zrozumieć, że sunia była by szczęśliwa, gdyby nie to jak jest traktowana. Nie chce przyjąć do świadomości, że dyscyplina jest potrzebna w obcowaniu z psem i nie wolno mu pozwalać na dominację w domu. Pies jest zwierzęciem stadnym - natura wpoiła mu, że naturalnym porządkiem rzeczy jest hierarchia w stadzie - jednym wolno więcej, innym mniej. To w żadnym przypadku nie jest okrucieństwo! Pies bez poczucia swojego miejsca w stadzie szybko się gubi wśród niuansów codziennego życia, a to prowadzi do konfliktów! Taki psiak nie wie jak się zachować w określonych sytuacjach, a nie widząc w nas autorytetu - swojego przywódcy stada, nie ma nawet kogo zapytać o zdanie! Wyobraźcie sobie jak to jest być królem i nie mieć pojęcia o rządzeniu państwem. Bardzo szybko przekonacie się jak bez odpowiedniej wiedzy łatwo się pogubić i popełnić błędy! Teraz pomyślcie, że mousicie to robić codziennie, popełniając coraz więcej błędów i jeszcze bardziej się gubiąc nakręcając tylko tą dziką spiralę - w tym przypadku kłopoty psychiczne są tylko kwestią czasu! To samo tyczy się kotów. Zastraszająca jest ilosć postów na forach pod tytułem - Ratunku! Mój kot nie załatwia się tam gdzie powinien! Teraz tylko pytanie brzmi - czy kot ma warunki żeby ze swojej ,,kociej toalety'' móc korzystać? Podstawowym błędem jest stawianie kuwetki w korytarzu, np, pod ścianą. Spójrzcie na to ze strony kota: Czy wy też chcielibyście załatwiać swoje potrzeby w miejscu, gdzie cały czas ktoś chodzi, lub pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie? Koty są zwierzętami wrażliwymi, o dużym poczuciu prywatności dlatego toaleta powinna być w miejscu jak najbardziej odosobnionym. Drugim błędem było postawienie jej przy ścianie. Kot chętniej załatwi się w kuwetce stojącej w rogu - osłoniętej ścianami z dwóch lub trzech stron - w takim miejscu będzie się poprostu czuł bezpieczniej. Jeśli nie jesteśmy w stanie znaleźć takiego miejsca może powinniśmy zastanowić się nad zakupieniem zabudowanej kuwetki dla naszego pupila, choćby dla zapewnienia mu większego komfortu. Inna sprawa to, to czy kot ma do niej nieograniczony dostęp... Ta i wiele podobnych historii ukazuje nam smutną prawdę o nas samych - nic nie wiemy o naszych pupilach, mimo że żyją z nami nawet przez kilkanaście lat pod jednym dachem, i jesteśmy dość egoistyczni, gdyż staramy się o zaspokojenie własnych potrzeb zapominając o tych, które mają nasi futrzaści toważysze. Dlatego pamiętajcie : kochajcie swoje zwierzaki najmocniej jak potraficie! Ubierajcie je w te zabawne ciuszki i kupujcie im kolorowe gadżety - jeśli was na to stać róbcie to jak najbardziej! Ale nie zapominajcie, że wasze zwierzaki poza miłością potrzebują też innych rzeczy - Potrzebują wyzwań! Żeby ich poczucie własnej wartości wzrastało w miarę jak będą radziły sobie przed stawianymi przed nimi wymaganiami. Potrzebują ruchu! Żeby mogły spożytkować nagromadzoną przez cały dzień w mieszkaniu energię na coś konstruktywnego, a nie np. niszczenie mebli. Potrzebują dyscypliny! By postrzegały nas jako autorytet, i mogły czerpać z nas wiedzę jak radzić sobie z nowościami i codziennym życiem. I przedewszystkim potrzebują naszego zrozumienia - Żeby nie miały wątpliwości, że są zwierzętami, i że mają swoje miejsce w naszym życiu jako takie, a nie zastępują nam dzieci i są uczłowieczane. I jeszcze jedna ważna rzecz - pamiętajcie o zaspokajaniu instynktownych potrzeb swoich pupili - ale o tym napiszę już kiedy indziej. Pozdrawiam wszystkich psiarzy, kociarzy, i wszystkich miłośników zwierząt. Jeśli ktoś miałby jakieś problemy ze swoim pupilem - piszcie! Postaram się pomóc rozwiązać kłopoty waszych zwierzaków i nauczyć was czegoś więcej o ich potrzebach.
sobota, 7 kwietnia 2012
Dla kogo i dlaczego?
Jeśli zmęczył Cię chaos panujący na internetowych forach dotyczących porad, szukasz prostej metody pozyskiwania informacji na temat opieki nad zwierzętami bez zakupywania całej biblioteki lub chcesz podzielić się z innymi swoimi uwagami to miejsce jest dla Ciebie!
Oferuję poradnictwo dotyczące chowu, żywienia i opieki nad zwierzętami towarzyszącymi, głównie w zakresie gryzoni, psów, kotów oraz koni. Ponad to służę pomocą w doborze nowego przyjaciela, lub w rozwiązywaniu problemów z jego zachowaniem.
Jeśli problem wykroczy poza moje zdolności, nie będę w stanie pomóc (nie wiem przecież wszystkiego :) ), albo z innych przyczyn nie znajdziemy rozwiązania, pomogę w znalezieniu specjalisty o większej kompetencji w danej dziedzinie.
Zapraszam do dyskusji pod zamieszczanymi przeze mnie artykułami o tematyce zwierzęcej, i wyrażania swoich opinii w zakładce Wasze opinie co pomoże mi lepiej dostosować się do Waszych potrzeb i ciągle się rozwijać.
Pierwszy artykuł pojawi się już wkrótce!
Oferuję poradnictwo dotyczące chowu, żywienia i opieki nad zwierzętami towarzyszącymi, głównie w zakresie gryzoni, psów, kotów oraz koni. Ponad to służę pomocą w doborze nowego przyjaciela, lub w rozwiązywaniu problemów z jego zachowaniem.
Jeśli problem wykroczy poza moje zdolności, nie będę w stanie pomóc (nie wiem przecież wszystkiego :) ), albo z innych przyczyn nie znajdziemy rozwiązania, pomogę w znalezieniu specjalisty o większej kompetencji w danej dziedzinie.
Zapraszam do dyskusji pod zamieszczanymi przeze mnie artykułami o tematyce zwierzęcej, i wyrażania swoich opinii w zakładce Wasze opinie co pomoże mi lepiej dostosować się do Waszych potrzeb i ciągle się rozwijać.
Pierwszy artykuł pojawi się już wkrótce!
Subskrybuj:
Posty (Atom)