sobota, 12 maja 2012

Felieton: Psia inteligencja.

Kilka ostatnich dni było szczególnie chłodnych, co niechcący przypomniało mi o zimie, a wraz z nią o zabawnym, a zarazem zaskakującym incydencie, którego sprawczynią była moja psia towarzyszka.

Zapewne każdy zna mniej więcej język gestów, jakim posługuje się jego pupil. Założę się, że doskonale wiecie, gdy Wasza pociecha ma ochotę na spacer, lub gdy marzy o czymś szczególnie pysznym z lodówki, czy nie może sięgnąć ulubionej zabawki schowanej głęboko za szafką. Towarzyszy temu zwykle kanonada popiskiwań, tupot łapek, niecierpliwe parsknięcia i błagalne spojrzenie, którym zwykle tak ciężko się oprzeć. :) świadczy to o niewątpliwej komunikatywności zwierząt, jeśli nie o samej ich inteligencji.

Tyczy się to nie tylko zachcianek, ale również zwierzęcych potrzeb. Bo jak biedne zwierzę ma nam zakomunikować np. złe samopoczucie? No, więc moja psina wymyśliła swój własny sygnał, którym daje nam znać, o nagłej potrzebie wyjścia na dwór, w sytuacjach choroby, lub gdy po prostu nie może wytrzymać do kolejnego spaceru. Jako, że od szczeniaka była spryciulą i bardzo szybko nauczyła się otwierać w domu drzwi skacząc na klamkę, skojarzyła ten sam gest z wychodzeniem na dwór. To wraz z popiskiwaniem lub znaczącym wskazywaniem smyczy jest nazbyt wyraźne, by można było to pomylić z czymkolwiek innym.


Pewnego pięknego, zimowego dnia, gdy pogoda za oknem była przepyszna, a świeże zaspy śniegu kusiły do zabawy, zostałam przez moje psie szczęście zaniepokojona takimi właśnie objawami. Czym prędzej się ubrałam i zbiegłam z futrem na dół. Prowadziłam ją na smyczy, uważnie obserwując chcąc wykryć ewentualne oznaki choroby, jednak moja towarzyszka nie okazywała najmniejszego zainteresowania załatwianiem swoich potrzeb. Nie mogłam za to wybić jej z głowy radosnych podskoków, tarzania się w śniegu i ogólnego zapraszania do zabawy. Po kilku minutach zdziwiona wróciłam do domu, by po kilkudziesięciu minutach pies znów zaczął skakać na drzwi.
Moja reakcja była podobna do pierwszej, choć schodziłam po schodach z pewną dozą nieufności. Gdy pupilka zamiast spoważnieć, ze zdwojoną siłą zaczęła zachwycać się białym puchem dotarło do mnie, w czym rzecz.
Mądre zwierzę (choć doprawdy nie mam pojęcia jak to wykoncypowała) uznało, iż okazując oznaki choroby natychmiast wyjdzie na spacer, a to oznaczało jej ukochany śnieg!

Za trzecim razem nie dałam się nabrać, jednak wraz z rodziną stanęliśmy przed nie lada problemem. Bo niby jak odróżnić ten fałszywy sygnał od prawdziwego? Psina próbowała swoich sztuczek prawie całą zimę, zanim udało nam się jej to wyperswadować.
Imponujący jest jednak fakt, jak pies potrafił wymyślić sobie całą strategię manipulowania ludźmi, by osiągnąć swój cel, jakim była zabawa w śnieżnobiałym puchu. Jest to świadectwo nie tylko inteligencji, ale niezwykłego kojarzenia faktów, i przewidywania skutków! Nie sądzicie, że to niezwykłe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz