W poprzednim artykule mówiliśmy o terapeutycznych zdolnościach zwierząt. By nie pozostać im dłużnymi za tę wspaniałą pracę powinniśmy chyba wspomnieć co my, ludzie możemy zrobić dla nich, by pomóc im obniżyć stres, uporać się z lękiem czy wspomóc ich rekonwalescencję.
W tej dziedzinie nie trudno znaleźć wiele metod pomocy, jakimi są szkolenia, trening czy też odpowiednie metody wychowawcze, wszystko to brzmi jednak oschle i rygorystycznie w porównaniu z masażem.
Specjalistką w tej dziedzinie jest Linda Tellington-Jones, miłośniczka zwierząt i zarazem twórca zdobywającego coraz większe uznanie na całym świecie TTouchu (The Tellington Touch), czyli masażu terapeutycznego nie tylko dla zwierząt!
Cała przygoda zaczęła się podczas pracy Lindy przy treningu koni sportowych. W trakcie badań nad ogólną sprawnością jej podopiecznych, ich tempa rozwoju, czynników wpływających na ich kondycję, jak i na proces leczenia po doznaniu kontuzji dokonano interesującego odkrycia. Pobudzanie komórek w konkretny sposób znacząco zwiększało treningowe efekty, a nawet przyspieszało rehabilitację. Tak Linda zaczęła badać wpływ różnych dotyków i bodźców na kondycję i samopoczucie jej podopiecznych.
Tak właśnie powstał TTouch, czyli metoda masażu oparta na kolistych ruchach wykonywanych palcami, lub całą dłonią by wydobyć z komórek ich siłę życiową, poprawić reakcję na bodźce, rozluźnić czy zwiększyć zdolność do regeneracji.
Z czasem metoda ta, oparta na kilku podstawowych ruchach, i różnym stopniu nacisku (każde zwierzę, a również i człowiek ma inny próg czucia, do którego powinien być dobrany stopień wywieranego nacisku) zaczęła się rozwijać obejmując już nie tylko konie, ale i psy, koty czy inne większe zwierzęta. Okazało się, że nawet kilkunasto minutowe sesje są w stanie zdecydowanie zmniejszyć lęk pacjentów, znacząco rozluźnić i poprawić koncentrację.
U psów bojących się burzy, czy nadpobudliwych, u kotów nie lubiących dotyku, u zwierząt nerwowych i przejawiających agresję, zaobserwowano magiczną wręcz przemianę. Co więcej, metoda ta ma również zastosowanie przy oswajaniu pupili z podstawowymi zabiegami higienicznymi jak obcinanie pazurów, czyszczenie uszu, czy choćby mycie zębów.
Równie dobre skutki odniosła w przypadku psich pokazów, czy konkursów agility.
Co więcej metoda ta, jest równie dobrze odbierana u ludzi! Odpowiedni opanowany TTouch sprawi przyjemność każdemu, a już na pewno przyniesie ukojenie spiętemu ciągłym życiem w stresie ciału.
Jak wykonać TTouch?
Wyobraź sobie tarczę zegara. Na lekko ugiętych palcach przyłóż dłoń do masowanego ciała, kciuka użyj jako podpory. Opuszkami palców wykonuj ruch po obwodzie tarczy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jedno okrążenie powinno wynosić pełną godzinę i kwadrans, a nacisk, jaki wywierasz powinien być dostosowany do progu czuciowego masowanego.
Skala nacisku zaczyna się od nacisku o sile jeden – który najprościej można opisać jako dotyk jaki wykonasz na zamkniętej powiece. Trzy będzie przy największym nacisku, jaki możesz wywołać na powiece bez uczucia bólu, czy dyskomfortu. Następny, o sile sześć jest trzy razy mocniejszy, ten możesz przećwiczyć na swoim przedramieniu, dziewięć będzie znów trzy razy mocniejszy.
Można go używać na każdej części ciała, pamiętając, że każdy okrąg jest sam w sobie kompletny. Można zmieniać naciski w zależności od miejsca, w którym pracujemy. Można używać różnych dotyków, tekstur (np. dłonią w wełnianej rękawicy lub pędzlem z naturalnego włosia) oraz metod ściśle przylegających do siebie okręgów, lub też rozproszonych w względnym nieładzie.
Taki masaż nie tylko wspaniale rozluźni zwierzę, sprawi mu ogromną przyjemność, ale i też niesamowicie pogłębi więź z właścicielem. A jeśli chodzi o próby na ludziach… Cóż, jestem zdania, że domorosły masażysta od tego powinien zacząć. Zwierzęta na pewno docenią odrobinę doświadczenia i wyczucia.
Poniżej zamieszczam link do kanału Youtube Lindy i jednego z jej filmów, który pozwoli Wam bardziej zrozumieć istotę TTouch'u!
https://www.youtube.com/watch?v=lkb_K0xvmZI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz